Zaloguj się:

lub  
 
 

Fragment książki Usaina Bolta Szybszy niż błyskawica Przeł. Tomasz Szlagor

 

opublikowano: 20/08/2014

Fragment książki Usaina Bolta Szybszy niż błyskawica

Przeł. Tomasz Szlagor

Rozdział 7 (fragment)

Punkt bez odwrotu

            Mówi się, że my, sprinterzy, wszyscy jesteśmy tacy sami – uganiamy się za dziewczynami, lubimy szybkie samochody i gry wideo. Najwyraźniej też lubimy spać do późna. Nie wiem, czy ta zasada na pewno odnosi się do wszystkich, ale ja świetnie pasowałem do tego stereotypu, zwłaszcza w kwestii wylegiwania się w łóżku.

            Nigdy nie lubiłem wcześnie wstawać, mimo że w Kingston poranki były piękne. Słońce wznosiło się ponad Blue Mountains – łańcuch porośniętych lasem szczytów, dominujący na horyzoncie. Jeśli coś miałem do zrobienia przed południem, odwlekałem to jak najdłużej. Sesja zdjęciowa o świcie dla jakiegoś czasopisma? Odpada. Jeśli już naprawdę musiałem się zwlec rano z łóżka, później snułem się godzinami jak niedźwiedź z obolałą głową.

            Moje lenistwo poważnie martwiło trenera Millsa przez cały 2006 rok, chociaż początkowo tego nie okazywał. O ile rok wcześniej zachowywaliśmy równowagę między ciężkim treningiem a rehabilitacją pleców, o tyle w 2006 roku miałem osiągnąć maksymalną sprawność fizyczną, a wykonanie planu oznaczało ból, dużo bólu. Trener Mills zintensyfikował mój program ćwiczeń na mięśnie tułowia. Od razu poczułem różnicę – bolały mnie mięśnie brzucha, kręgosłup i tylna część ud. Od treningu na bieżni jak zawsze bolały mnie nogi i płuca, ale zaprawa na siłowni była najgorsza.

            Wykonywałem ćwiczenia mające zwiększyć siłę tych mięśni, które czyniły ze mnie sprintera, jednocześnie rozwijając mięśnie pleców, które podpierały skrzywiony kręgosłup. W efekcie bolało wszystko, od czubka głowy aż po duży palec u nogi. Większa siła mięśni oznaczała większą szybkość na łuku bieżni w biegu na 200 metrów, ale też dodatkowy zapas energii na ostry finisz na ostatnich 30 metrach.

            Sam program mogłem jeszcze znieść, ale na pewnym etapie trener Mills postanowił, że będę rozwijał mięśnie, ćwicząc z samego rana. Uznał, że trening sercowo-naczyniowy stymuluje mnie lepiej po południu, natomiast przed południem mój organizm efektywniej reaguje na ćwiczenia w siłowni. To była paskudna wiadomość. Musiałem wstawać wcześnie rano, tak koło dziesiątej, a to było wyzwanie ponad moje siły.

            Początkowo trzymałem się harmonogramu ćwiczeń, ale później zacząłem od czasu do czasu opuszczać sesje na siłowni. Czasem też, kiedy już dowlokłem się do Spartan Health Club, ośrodka treningowego w New Kingston, gdzie ćwiczyły wszystkie gwiazdy jamajskiej lekkoatletyki, nie wysilałem się zbytnio. Klub stał się dla mnie raczej miejscem spotkań towarzyskich.

 Usain Bolt poza

            W pewnym sensie stawałem się ofiarą własnego sukcesu. Zmiany, które wprowadził trener, pozwoliły mi zaistnieć na poważnych imprezach sportowych. Ponadto już nie nadwerężałem mięśni podczas treningów, jak to się działo wcześniej; ból w plecach był pod kontrolą. W 2006 roku wygrywałem też coraz więcej zawodów, mimo że miałem coraz trudniejszych rywali. Zamiast koncentrować się na stosunkowo niszowych imprezach, jak Mistrzostwa Ameryki Środkowej i Karaibów rok wcześniej, regularnie mierzyłem się z największymi tuzami Ameryki – Tysonem Gayem, Wallace’em Spearmonem i Xavierem Carterem – podczas mityngów Grand Prix w takich miejscach, jak Nowy Jork, Londyn, Zurych, Lozanna (gdzie osiągnąłem swój najlepszy czas – 19,88 sekundy) i Ostrawa. Pod koniec sezonu zająłem trzecie miejsce podczas Światowego Finału IAAF i drugie w Pucharze Świata IAAF w Atenach (pierwszy był Wallace), gdzie osiągnąłem czas 19,96 sekundy.

            Te sukcesy powinny były zmotywować mnie do bardziej wytężonej pracy, do pójścia za ciosem, ale ja potraktowałem je jako wymówkę, by wyluzować. Pomyślałem: Przecież dobrze mi idzie. Jak czasem opuszczę sesję na siłowni, nic się nie stanie. W niektóre poranki, kiedy miałem ćwiczyć w klubie Spartan, zostawałem w łóżku.

            Zdarzały się wpadki, jak na przykład w marcu, podczas mityngu na Stadionie Narodowym w Kingston. Tego dnia miałem startować w sztafecie 4×400 metrów. W biegu uczestniczył również mój stary rywal Keith Spence. Byłem spokojny, że dobrze wypadnę. Kiedy jednak przejąłem pałeczkę i zrównałem się z nim na łuku bieżni, poczułem dobrze już znany ból w tylnej części uda. Trach! Zerwałem mięsień. Bolało jak cholera. Tym razem zszedłem z toru. Nie miałem ochoty zarzynać się jak w Helsinkach, może dlatego, że stawka nie była aż tak wysoka – sam zresztą nie wiem. W każdym razie, ściskając kurczowo tył uda, chwiejnym krokiem odszedłem na bok.

Spojrzałem w tłum, wypatrując mojego trenera, ale kiedy zbliżyłem się do głównej trybuny, ktoś zaczął na mój widok buczeć. Później ktoś jeszcze, i jeszcze ktoś. Z każdym krokiem to buczenie przybierało na sile. Zanim się obejrzałem, wszyscy na trybunach głośno szydzili ze mnie i wyzywali od najgorszych. Jezu, wyglądali na strasznie wkurzonych. Niektórzy krzyczeli, że celowo przerwałem bieg, bo wiedziałem, że nie wygram. Drwili na całego.

            Co to do cholery jest?, pytałem się w myślach. Aż mnie skręcało, kiedy słuchałem tych komentarzy. Co ja im zrobiłem?

            Mój świat legł w gruzach. Nie mogłem uwierzyć w to, co się tam działo. Słyszałem kiedyś, jaki to koszmar siedzieć w pomieszczeniu pełnym rozwścieczonych ludzi i słuchać ich obelg.

Nagle doświadczyłem tego koszmaru na własnej skórze, tyle że na znacznie większą skalę. Szczerze mówiąc, nie sądziłem, że kiedykolwiek coś takiego mnie spotka – że tłum Jamajczyków, moich rodaków, tych samych ludzi, którzy tak wiwatowali, gdy w 2002 roku wygrałem Mistrzostwa Świata Juniorów, wygwiżdże mnie na stadionie w Kingston.

 

            Co tam zerwany mięsień, ta sytuacja była gorsza niż ból fizyczny. Miałem dopiero dziewiętnaście lat i taki cios wbił mnie w ziemię. Startując w zawodach, zawsze byłem sercem z Jamajczykami. Fakt, że doznałem kontuzji akurat w Kingston, był dla mnie podwójnie przykry. Opuściłem stadion w podłym nastroju. Podróż samochodem do domu była straszna. Zanim dojechałem na miejsce, w głowie kłębiło mi się mnóstwo głupich myśli.

            Po pierwsze, podałem w wątpliwość moje umiejętności: Nie jestem dość dobry w tym sporcie…

Następnie zwątpiłem w jamajskich kibiców: Wygwizdał mnie tłum rodaków, kiedy dałem z siebie wszystko. Przecież naprawdę robiłem, co mogłem… Może od teraz już zawsze tak będzie?

            (...)

            Trener wyłożył mi, w czym rzecz.

            Usain, musisz zrozumieć, jacy są Jamajczycy. Jeśli jesteś dobry, będą cię nosić na rękach, ale jeśli zawiedziesz ich oczekiwania, będą buczeć. Tak jest na Jamajce. Musisz też zrozumieć, że biegasz przede wszystkim dla siebie, dla nikogo innego. Kraj jest dopiero na drugim miejscu. Nie możesz siedzieć i zamartwiać się, co myślą inni. Jeśli tego nie zrozumiesz, to rzeczywiście daj sobie spokój ze sportem.

            Wróciłem do domu i dobrze przemyślałem wszystko, co mi powiedział i co sam zamierzałem zrobić. Wiedziałem, że ma rację, że powinienem ignorować krytykantów. Pomyślałem sobie: Do diabła z kibicami, będę dalej biegał i będę to robił dla siebie. Miałem nową mantrę przed startem: Nie myśl o nich. Rób swoje.

            Od tej pory byłem lekkoatletą dla siebie, a dopiero na drugim miejscu dla jamajskich kibiców. Co za komfort już się nie przejmować tym, co powiedzą inni.

 

Dodaj komentarz

Komentarze (4)

  • Napisany przez Trouvez des alternatives à la montelukast en ligne, 11/04/2024 7:09am (18 dni temu)

    Hi! This is my first visit to your blog! We are a team
    of volunteers and starting a new initiative in a community in the same niche.
    Your blog provided us valuable information to work on.
    You have done a outstanding job!

  • Napisany przez Karolyn, 09/03/2024 12:50pm (2 miesiące temu)

    Its like you learn my thoughts! You seem to know so
    much about this, like you wrote the e book in it or something.
    I think that you simply could do with a few % to pressure the message house a
    bit, but other than that, this is great blog. An excellent read.
    I'll certainly be back.

  • Napisany przez parkin z lub bez recepty w Polsce, 12/01/2024 4:44am (4 miesiące temu)

    Hi there would you mind letting me know which hosting company you're using?
    I've loaded your blog in 3 different browsers and I must say this blog loads a lot quicker then most.
    Can you recommend a good hosting provider at a reasonable price?
    Cheers, I appreciate it!

  • Napisany przez acquista fargem a Catania online, 25/09/2023 5:11am (7 miesiące temu)

    Hey there excellent website! Does running a blog like this require
    a massive amount work? I have virtually no
    expertise in programming but I had been hoping to start my
    own blog in the near future. Anyways, if you
    have any suggestions or techniques for new blog owners please share.
    I understand this is off subject nevertheless I just needed
    to ask. Kudos!

Kanał RSS komentarzy na tej stronie | Kanał RSS dla wszystkich komentarzy