Zaloguj się:

lub  
 
 

Półmaraton im. Janusza Kusocińskiego. Dlaczego uparcie tam wracam? [RELACJA]

 

autor: Iwona Ludwinek-Zarzeka, zdjęcia: FotoMaraton.pl, opublikowano: 25/08/2015

Bl7RhnTRJCMsdc48w5mHbKJqIYCMNcyMmhSdl50S5j2

W Półmaratonie im. Janusza Kusocińskiego biegłam po raz czwarty. Dlaczego właśnie tam? Wszak w okolicach Warszawy obecnie jest dostępnych tyle ciekawych ofert, kuszą również opcje weekendowego wyjazdu w inne, bardziej malownicze regiony niż Mazowsze. A jednak coś jest takiego w tej imprezie, że co roku tam powracam.

Błonie-Borzęcin Duży. Gdzie to jest?!

Błonie to niewielka miejscowość oddalona od Warszawy mniej więcej o 30 km. Dojazd jest niezwykle prosty – podróż pociągiem z Dworca Śródmieście trwa ok. 30 minut. Droga piechotą od dworca w Błoniu do biegowego miasteczka to solidny spacer (zajmuje jakieś pół godziny), ale nie ma problemu – organizator podstawił specjalnie dla zawodników autokary. Zatem prawie na dwie godziny przed startem, wraz z mężem stawiliśmy się w biurze zawodów.

Przed startem

Biuro zawodów umiejscowiono jak zwykle w budynku szkoły. Pakiety zostały nam bardzo sprawnie wydane. Jak zwykle z ciekawością zajrzałam do otrzymanej reklamówki, a tam...jak rzadko kiedy: koszulka (damska!), w moim, mało popularnym rozmiarze. W tym roku New Balance został partnerem imprezy i jak widać, nie pozwolił, aby ktokolwiek się zawiódł. Koszulki są ładne, dobre jakościowo. Taka drobna rzecz, a naprawdę cieszy.

Około godz. 9-tej zawodnicy zaczęli się już licznie zjeżdżać. 15 minut przed startem ogłoszono oficjalną, wspólną rozgrzewkę i równo o godz. 10-tej 666 biegaczy (tak, tak, dokładnie tylu) ruszyło!

Trasa

Trasa biegu wiedzie z Błonia do Borzęcina Dużego przez okoliczne miejscowości. Profil prawie płaski, z niewielką liczbą zakrętów – jeden ostry oraz jeden ostry nawrót. Teoretycznie wymarzona trasa pod bicie życiówek. Niestety tego dnia pogoda nie pomagała biegaczom. Ostre słońce grzało, wiatr wiał (ale oczywiście prosto w twarz), a wzdłuż asfaltu drzew niosących kojący cień jak na lekarstwo. Efekty są widoczne po przejrzeniu wyników – ogromna liczba biegaczy w drugiej połowie półmaratonu mocno zwolniła. Cóż, aura była dla wszystkich taka sama i nie było na co narzekać. Szczególnie, że organizator rozpieszczał: nie dość, że praktycznie równo co 5 km poustawiał stoiska z wodą, izotonikiem i bananami, to jeszcze co jakiś czas można było się schłodzić pod kurtynami wodnymi, których użyczali strażacy.

bNrMvWsZIHX9PcgCqZJ EfVvtjU Zw WqNchMKCu3LI

A po biegu...

Za metą bajka! Piękne medale, woda, makaron z wegetariańskim sosem, kawa na ciepło lub zimno (do wyboru). Następnie dekoracja zwycięzców (ważne: kategorie open nie pokrywały się z kategoriami wiekowymi, dzięki czemu więcej osób mogło stanąć na podium). Niestety nie mogliśmy zostać już na losowaniu nagród.

Z Borzęcina Dużego do Błonia biegaczy odwoziły podstawione przez organizatora autokary.

Subiektywnym okiem

Półmaraton Powiatu Warszawskiego im. Janusza Kusocińskiego to wspaniała, acz wciąż kameralna impreza. Jedyny zgrzyt to godzina startu. W sierpniu potrafi jeszcze mocno przygrzać, a godz. 10-ta rzuca biegaczy w najgorętsze momenty dnia.

Spoglądałam jednak ukradkiem na organizatorów, którzy uwijali się jak w ukropie, żeby wszystko zadziałało jak trzeba. I zadziałało! Od początku do końca jako uczestniczka czułam się w pełni zaopiekowana. Informacje na stronie i na Facebooku były podawane na bieżąco, również na miejscu nie dano biegaczom się pogubić. Szatnie – oddzielnie męskie i damskie, toalety udostępniono zarówno w budynku, jak i ustawiono dodatkowo ubikacje typu toi toi. Trasa dobrze oznakowana, doskonałe punkty odżywcze. Za metą można było spokojnie się zrelaksować przy obiedzie, kawie.

Dodatkowym, niezapomnianym akcentem biegu było przybicie piątki zAgatą Matejczuk na nawrocie, w okolicach 15 kilometra. 

Organizatorzy PWZ im. J. Kusocińskiego – DO ZOBACZENIA ZA ROK!

Dodaj komentarz

Komentarze (0)

Nikt jeszcze nie dodał komentarza

Kanał RSS komentarzy na tej stronie | Kanał RSS dla wszystkich komentarzy