autor: Paulina Kubiak, opublikowano: 12/11/2012
Za nami już kolejne obchody Święta Niepodległości. Był to czas refleksji, radości, celebracji. Każdy z nas wybrał odpowiednią dla siebie formę. Ja po raz kolejny zdecydowałam się na Stolicę. O 11.11 oczywiście największy w kraju w tym dniu XXIV Bieg Niepodległości a następnie Marsz (nie jest to miejsce na propagandę, wiec nie zdradzam jaki, a kto mnie zna to wie który wybrałam). Dodam również, że po raz kolejny dane mi było uczestniczyć w tym biegu tylko jako kibic. Moja druga połowa uczestniczyła w nim i gwarantuje Wam, że będzie to rzetelna relacja, jakbym sama w nim biegła :).
Zacznę od pakietu startowego – koszt 50 zł. Uważam, że cena nie jest wygórowaną i naprawdę jestem zdumiona i zaskoczona, ponieważ znalazła się w nim książka „Od niepodległości do niepodległości. Historia Polski” wydana przez IPN. Książka posiada naprawdę bardzo ładną oprawę graficzną, tylko tyle narazie jestem w stanie ocenić i choć została zadedykowana maturzystom (kiedy to było:P) to na pewno szybko ją przeczytam. Dodatkowo koszulka techniczna.
Start godzina 11.11, przed nim tradycyjnie rozgrzewka. Oczywiście nie mogło zabraknąć hymnu Polski (gdy zabrzmiał ciarki przeszły mi po plecach). I start – ruszyło blisko 8 tysięcy biegaczy, rolkarzy, chodziarzy tworząc tym samym największą ruchomą flagę. Uczestnicy podzieleni na dwa pasy w białych i czerwonych koszulkach. Dużo osób również biegło czy z flagą w ręku, czy na ramieniu, godłem lub innym patriotycznym akcentem. Był też Naczelnik Państwa Józef Piłsudski przejeżdżający w otwartej limuzynie. Byli żołnierze biegnący w mundurach i słynni spartanie.
Pierwszy rolkarz był już na mecie 14 minut poźniej, a biegacz po niecałych 30 minutach. Trasa była płaska, a wyjątkiem był most na którym znaczący podbieg mógł przysporzyć nieco kłopotów. Duża liczba uczestników ma swoje plusy i minusy. Minusem było to, że ciężko w takim tłumie wyprzedzać, lecz w zamian za to można było liczyć na wspaniałe towarzystwo innych biegaczy, ten tłum porywał, i pozwolił utrzymać stałe tempo.
Kibice dopisali licznymi owacjami i oklaskami na całej długości trasy, a najwiecej (w tym ja) przy wbiegu na linię mety.
Organizacyjnie było nieźle. Na mecie izotonik i medal. Zaliczam to do takiej „szybkiej imprezy” na którą przyszło się, przebiegło i poszło. Z powodu licznej frekfencji ciężko było trafić na znajomego ale udało się, widziałam łódzkie twarze w stolicy. Medal dosyć ciekawy z obrotowym pierścieniem w środku na którym widnieje orzeł w koronie.
Pogoda znów nas rozpieściła i było naprawdę wiosennie, słońce świeciło i grzało, co sprzyjało dobrym wynikom. Prawdziwa Polska złota jesień. Aż miałam autentycznie nerwy że nie mogłam pobiec.
Reasumując, imprezę po raz kolejny zaliczam do udanej i jeżeli będzie mi dane to za rok też ją wybiorę (może w końcu zdołam się przebiec). Godne polecenia wszystkim uczczenie Święta Niepodległości.
Za tydzień Bełchatowska Piętnastka i całe mnóstwo obaw, ponieważ pierwszy raz biegnę taki długi dystans. Ale jestem pewna, że dam rade!
Newsletter
Zapisz się do naszego newslettera i bądź na bieżąco !
Dodaj komentarz
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie dodał komentarza
Kanał RSS komentarzy na tej stronie | Kanał RSS dla wszystkich komentarzy