Zaloguj się:

lub  
 
 

Arthur Lydiard "Wbiec na szczyt". Recenzja książki

 

autor: Iwona Ludwinek-Zarzeka, opublikowano: 28/08/2015

wbiec na szczyt b iext28797901

Autorem książki jest urodzony w 1917 roku Arthur Lydiard. Człowiek, który na bieganiu zęby zjadł. Do lat 50-tych reprezentował Nową Zelandię w biegach długodystansowych, po zakończeniu kariery podjął się pracy trenerskiej. Niektórych swoich podopiecznych doprowadził do takich wyników, które w dalszym ciągu stawiałyby ich w czołówce podczas światowych mityngów lekkoatletycznych. Elementy jego myśli szkoleniowej trenerzy wykorzystują do dziś. I to już stanowi najlepszy pretekst, aby sięgnąć po tę lekturę.

Jednak wiedzieć to jedno, a przekazać to w formie pisanej – to drugie. Jednak Lydiardowi we współpracy z Garthem Gilmourem udało się stworzyć naprawdę kawał dobrej lektury. Ale po kolei...

Książka została podzielona na dwie części. Pierwsza – pt. „Wbiec na szczyt” opisuje wszystko to, co jest ściśle związane z treningiem biegowym. Naukowo, acz przystępnie informuje czytelnika, jakie przemiany zachodzą w organizmie podczas konkretnych bodźców treningowych. Znajdziemy też odpowiedzi na pytania biegaczy typu „czy bieganie jest szkodliwe dla dzieci” lub „jak ważna jest regularność treningu” . Kilka stron jest poświęconych doborze butów. I tu mam wrażenie, że Lydiard wyprzedził swą epokę. O ile 30 czy 40 lat temu nie było dostępnego obuwia z dużą amortyzacją, to z czasem takie właśnie na rynku zaczynały się pojawiać. Wtedy też praktycznie wszyscy je zaczęli polecać. Tymczasem trener opowiada się nie tyle za obuwiem minimalistycznym, co elastycznym i względnie nie utrudniającym naturalny ruch stopy.

 

W pierwszym rozdziale znajdziemy też pokrótce opis najczęstszych, biegowych kontuzji, a także garść porad odnośnie tego, czym się kierować przy układaniu własnego, indywidualnego planu treningowego, wraz ze wskazówkami dla wszystkich, długich dystansów – od 5 km do maratonu.

Drugi rozdział zatytułowano „Nie tylko dla biegaczy”, gdzie autor przedstawia porady dotyczące żywienia, doboru obuwia sportowego i krótki opis ewentualnych kontuzji wynikających ze złego wyboru butów, wyjaśnia podstawowe pojęcia treningowe jak np. trening aerobowy, siłowy itd.

 

Podsumowanie

Książka bardzo merytoryczna i w przystępny sposób opisana. Czytając ją, miałam jednak ciągły niedosyt. Miałam wrażenie, że trzymam przed oczami garść artykułów, a nie kompleksowy poradnik. Była mowa o wzmacnianiu nóg, rozciąganiu się, ale nie powiedziano jak. W związku z tym „Wbiec na szczyt” należy traktować jako lekturę uzupełniającą dla innych poradników.

Ponadto warto wspomnieć, że Lydiard był zwolennikiem dużego kilometrażu, trzymał się daleko od ćwiczeń czysto siłowych i chyba nie przepadał za nowinkami technologicznymi. Chyba wychodził z założenia, że żeby biegać, trzeba biegać. Tyle, że z głową. Dlatego jeśli szukasz porad o tym, jak w krótkim czasie zbudować super formę, to nie jest książka dla ciebie.

Jeśli natomiast marzy ci się stopniowy rozwój, masz już jakąś wiedzę na temat spraw okołobiegowych i chcesz w końcu mieć swój własny, indywidualny plan – polecam lekturę Arthura Lydiarda.

 

 

 

Dodaj komentarz

Komentarze (0)

Nikt jeszcze nie dodał komentarza

Kanał RSS komentarzy na tej stronie | Kanał RSS dla wszystkich komentarzy