Zaloguj się:

lub  
 
 

III Bieg Jacka w Siedlcach już za nami

 

autor: Iwona Ludwinek / Zdjęcia: www.fotomazurek.pl, opublikowano: 17/08/2012

 

Dawniej zazdroszczono zawodowym biegaczom możliwości  zwiedzenia kawałka świata podczas swoich wyjazdów na zawody. Oni jednak często podkreślali (obecni „ścigacze” robią również dziś”), że tak naprawdę ich obecność w „egzotycznym” miejscu sprowadzała się do obejrzenia pokoju hotelowego i linii startu, bo skupienie na samym biegu nie pozwalało na nic więcej. Doznałam tego w Siedlcach, mimo tego mogę spokojnie powiedzieć, że miasto pokazało klasę!

Na III Bieg Jacka wyruszyłam ze względu na termin-  mojego narzeczonego krewniak  mieszkający obecnie w UK, chciał zobaczyć jak to się biega w Polsce.

Biuro zawodów usytuowane było w Agencji Rozwoju Miasta Siedlce (ARMS). Sprawne wydawanie pakietów startowych, które zawierały prócz standardowych broszurek, koszulki techniczne (niestety tylko w kroju męskim...). Liczne toalety, idealnie czyste i schludne. Pogoda lekko zawiodła, akurat zaczął padać deszcz. Na szczęście nie trzeba było się wychładzać na zewnątrz, bo warunki lokalowe pozwalały na to, by roztruchtanie wykonać pod dachem na boisku. Kwadrans przed 17-tą energiczne panie fitnesski przeprowadziły solidną rozgrzewkę. Następnie odliczanie i...ruszyliśmy! Trasa na 10 km składała się z dwóch pętli (można było również pobiec na 5 km). Między jednym a drugim, należało zrobić ostry nawrót. Pech chciał, że asfalt był mokry, przez co kilkoro biegaczy na zakręcie straciło grunt pod nogami.

 

Jeśli mam oceniać krajobrazy: niestety niewiele widziałam. Pamiętam tylko mnogość niewysokich domków, co oznaczało, że nie biegniemy przez centrum miasta. Pędziłam jak się okazało, na życiówkę, więc nie oglądałam się na boki. Zwróciłam jednak uwagę na kilka ważnych szczegółów- trasa raczej płaska, więc można tam walczyć o wynik. Postawione dwa stoiska z wodą- niesamowicie pomocne, gdyby doskwierały upały. Ludzie- bardzo mili i życzliwi. Za metą czekały na biegaczy piękne medale, woda, kawa, kiełbaski z grilla. W ośrodku sportowym można było spokojnie wziąć prysznic, przebrać się. Dekoracja zwycięzców odbywała się pod dachem, więc nie trzeba było obawiać się deszczu. Puchary wnosiły na tacach elegancko ubrane hostessy, zatem całość  prezentowała się bardzo wzniośle i profesjonalnie. W tej chwili każdy udekorowany biegacz mógł poczuć się naprawdę bardzo doceniony. Kategorie wiekowe były takie same dla kobiet, jak i dla mężczyzn, co więcej, nagrody się nie dublowały (np. zwycięzca w kat. open nie otrzymywał już pucharu za zwycięstwo w kat. wiekowej). To sprawiało, iż większa ilość osób mogła stanąć na podium. Uważam, że takie rozwiązanie jest bardzo dobre w zawodach skierowanych do amatorów, więc daję plus organizatorom również i w tej kwestii. Kto nie lubi być nagradzany? :)

W międzyczasie losowano też nagrody specjalnie i tu z mojej strony wielkie zaskoczenie. Sponsorzy byli naprawdę hojni- m.in. kurs na prawo jazdy kategorii A,  roczny kurs z języka angielskiego, aparat cyfrowy.

To wszystko sprawiło, że chce się pojechać jeszcze raz. Właściwie wszystko zagrało, prócz...pana ochroniarza, który na miejsce, gdzie odbywało się dekoracja zwycięzców, wpuszczał jedynie osoby posiadające medal, a pozostałe wybiórczo. Nie wiem, czy poprzez tę subiektywną selekcję chciał się dowartościować, jednakże nas solidnie poirytował. Sam organizator sprawił się doskonale, a Siedlce pozwiedzam po prostu następnym razem ;)

 

Zdjęcia: www.fotomazurek.pl

 

Dodaj komentarz

Komentarze (0)

Nikt jeszcze nie dodał komentarza

Kanał RSS komentarzy na tej stronie | Kanał RSS dla wszystkich komentarzy